Trudno mi oprzeć się wrażeniu, że wszystko jest dającą się ułożyć w spójny obrazek zagadką złożoną z wiecznie powracających wątków i motywów — znaczących symboli wykazujących tendencję do łączenia się w większe wzory i domagające się poszukiwania tych połączeń. Może to śmieszna pozostałość po czasach, kiedy ważną strategią przetrwania była wysoko rozwinięta pamięć asocjacyjna (żeby na przykład dobrze zapamiętać drogę do jadalnych i trujących zasobów a potem z powrotem do domu), a może to coś więcej (w końcu jedno nie wyklucza drugiego). Ciąg wezwań do działań, na które trzeba chyba odpowiadać po kolei, nie wybiegając myślą zanadto wprzód, ale mając gotowość na różne zwroty i zmiany tempa.

Kohelet. Baczyński. Josef, Alois. Kóba, Wiktoryn. Goryl, Gad. Byk.

Vladimir, Volodymyr.

Kręci mi się w głowie.