Utwór skończony. Ostateczna redakcja partytury i głosów jeszcze w PWM, ale żadnych zasadniczych zmian już nie przewiduję. Całość to trzy około dwudziestominutowe części możliwe do wykonania z różnej długości przerwami pomiędzy. Od kilku minut po pełny obrót Ziemi – dobę. Te przerwy są istotne. Są wiecznym tłem, ciszą pustej przestrzeni. Ale nie próżnią; pustką z potencjałem, z której wyłania się świat, można powiedzieć. Realizacja przerw jest możliwa na różne sposoby, ale na razie więcej nie powiem.

Tytuł pozostaje: SYRENA. MELODRAMMA AETERNA. Postaci, w porozumieniu ze Szczepanem: SYRENA / MORZE, PUELLA oraz PUER. Wieczny melodramat dziewcząt i chłopców mierzących się ze światem, z samymi sobą wobec chaosu i z sobą nawzajem. Głos Syreny / Morza jest wezwaniem do ruszenia w nieuniknioną podróż, a jednocześnie odpowiedzią na potrzebę przewodnika. Ale nie można mieć pewności czy to jest głos z wewnątrz, czy z zewnątrz, ani czy sprzyja, czy lepiej się go wystrzegać. Druga osoba z krwi i kości też jest odpowiedzią, ale również niejednoznaczną i na różne sposoby zdradliwą. Wydaje się, że jedyną realną. Na drodze do nieokreślonego, niepojętego celu. Wzrost poprzez kolejne etapy umierania.

Wszystko to wydaje mi się na różne sposoby a propos ostatniego czasu. Każdy utwór jest wpisany w swój czas, siłą rzeczy, ale tu mam wrażenie, że może bardziej niż zazwyczaj. Może po prostu czas jest szczególny i wszystko wydaje się w nim znaczące i powiązane. Może pozornie. W każdym razie, takim zawieszeniem kończę, póki co, w oczekiwaniu na premierę.

Pozostaje jeszcze pytanie jaki sens ma taki dziennik i czy kontynuować go w przyszłości. Prawdę mówiąc mam na to ochotę, mimo braku pełnego przekonania co do sensu. I chyba spróbuję. Akurat krystalizują się kolejne plany. Na długą przerwę się nie zanosi.

W niedzielę 9 sierpnia decyzja i być może początek kolejnego rozdziału.