W połowie lata dopiero co minionego roku, przypadkiem – nie przypadkiem, w konsekwencji pewnego spodziewanego, ale nagłego i poruszającego pożegnania trafiłem na fragment tekstu, który mnie zdumiał. Utrzymujące się do teraz zdumienie wywołały zarówno sama treść, jak i miejsce, w którym tekst znalazłem, a spotęgowała je dodatkowo chęć wykorzystania tekstu, której się po sobie nie spodziewałem.

Tekst jest stary. Jego geneza i autorstwo są niejasne. Budził i budzi kontrowersje. Wywołuje spory o interpretację i o miejsce w tradycji jakie się mu należy. Dla jednych kanoniczny, dla innych niewygodny i pomijalny. Chwilami podniosły. Chwilami smutny. Kiedy indziej gorzki i zjadliwie złośliwy. Bywa, że żartobliwy, biorąc poprawkę na dziejową ewolucję humoru, której się mogę tylko domyślać.

Poznałem go od środka, czytając potem w dwie strony, do końca i do początku, a potem jeszcze wielokrotnie w zupełnie przypadkowej kolejności. Trudno mi sobie wyobrazić lepszy sposób. Trafiałem na fragmenty równie zaskakujące co pierwsza, środkowa fraza, jak i dobrze znane, wręcz wyświechtane, które nie wiedziałem, albo zapomniałem, że stąd pochodzą.

Tekst – wyzwanie. Tekst – pułapka. Zakwestionowanie tradycji, z jakiej się wywodzi. A z drugiej strony, równie dobrze, uprawomocnienie albo może uwiarygodnienie tej tradycji. Wbrew zapędom fundamentalistycznym, mono-perspektywicznym. Dobrze, że nie przepadł razem z, zapewne, mnóstwem innych przejawów ludzkiego zwątpienia w to, co jest. To, że nie przepadł mnie wzrusza.

Z innych wzruszeń i zaskoczeń, film, rodzaj dokumentu, przyrodoznawcza, quasi-autobiograficzna, słowno-wizualna opowiastka o spotkaniu człowieka z ośmiornicą, My Octopus Teacher. Produkcja zeszłoroczna, południowoafrykańska. Sceneria głównie podwodna. Forma prosta. Narracja prostolinijna. Naiwna, niespecjalistyczna, prywatna refleksja, wyrywkowa obserwacja podwodnego życia, skupiona na jednym konkretnym głowonogu żyjącym na polanie glonowego lasu w pobliżu Przylądka Dobrej Nadziei. Całość w pewien sposób nieporadna, tym niemniej, albo może tym bardziej, ładna.

W najbliższych tygodniach zajmę się niedużym utworem na nieduży chór, z tekstem złożonym z kilku fragmentów wspomnianego wcześniej tekstu.

Tymczasem wszystko zasypał śnieg. Ale zaraz zniknie, jak cała reszta.