Któregoś dnia, mniej więcej rok temu, w pomieszczeniu, w którym pracuję zauważyłem mysz. Szła powoli przez środek, lekko kulejąc. Znieruchomiałem, zastanawiając się, czy mnie zauważy. Kiedy dotarła na wysokość mojego krzesła, co zajęło jej dłuższą chwilę, obróciła się w moją stronę i przysiadła, podobnie jak ja nieruchomiejąc. Patrzyła na mnie; patrzyła mi prosto w oczy.

Wyglądała na starą i zmęczoną. Wyglądała, jakby chciała dać mi coś do zrozumienia. Trwaliśmy tak kilka minut. Sięgnąłem po telefon i zrobiłem jej zdjęcie. Wtedy spokojnie podniosła się i ruszyła powoli w stronę, z której przyszła. Zniknęła za szafą. Następnego dnia znalazłem ją martwą w tym samym miejscu, w którym siedziała patrząc na mnie. Zaniosłem ją pod drzewo. Tak było.

Wybieram tekst. Dwanaście krótkich fragmentów z dwunastu krótkich rozdziałów. Zaglądam do różnych tłumaczeń. Miłosz, Kamieńska, różne tłumaczenia zbiorowe. Polskie i angielskie. Zadziwiające różnice między nimi. Ciekawe komentarze niektórych tłumaczy.

Prawie już mam wybór. Śpiew będzie w oryginale.