Nie odbyłem w młodości formujących podróży poza Twoje, Ojczyzno, granice. Te kilka wyjazdów tu i tam, w których udział wziąłem, bez żadnych wyższych celów, uformowało mnie w stopniu znikomym. Nie poprzez kulturę, tylko ewentualnie zupełnie powierzchowne, jaskrawe różnice, z których nie rozumiałem nic. Tak jaskrawe, że tylko rażące. Uformowałaś mnie więc w całości Ty. Twoje pejzaże, Twoja kultura i Twoje, jak to się mówi, idiosynkrazje. Z tego też nic nie rozumiałem, ale nie musiałem. Stawałem się, chcąc nie chcąc sobą i teraz na siebie jestem zdany. A Ty na mnie, bo już nigdzie nie wyjadę, pozostanę w Twoich granicach. I swoich. Niewiele da się z tym zrobić.