Najdonioślejsze, najbardziej intensywne doświadczenia w życiu od samych jego początków wiążą się z twarzą. Kiedy wzrok jeszcze nie sięga dalej niż 30 centymetrów, twarze są tym, co najczęściej pojawia się w jego polu. Twarzą się oddycha i przyjmuje pożywienie. Twarz jest pierwszym i długo wyłącznym narzędziem ekspresji, w działaniu którego ujawnia się sprzężenie zwrotne w kontakcie ze światem. Twarzy grymasy i wydawane przy jej udziale dźwięki pozwalają wywoływać reakcje i osiągać cele, z czasem coraz bardziej subtelne i złożone (zarówno grymasy i dźwięki, jak i reakcje i cele). Samopoznanie zaczyna się na dobre w momencie ujrzenia własnej twarzy w lustrze. Z udziałem twarzy realizują się tożsamość, godność i intymność. Metaforycznie, co ujawnia mnóstwo przysłów i idiomów, jak i fizycznie, w całym spektrum aktów między pocałunkiem a uderzeniem. Twarz jest wizytówką, której treści odczytywanie jest jedną z pierwszych umiejętności, udoskonalaną przez całe lata, mogącą ujawniać niedoskonałość nawet na starość. Rozpoznawanie twarzy to jedna z najintensywniej rozwijanych i stanowiących największe wyzwanie działek tzw. sztucznej inteligencji. Tworzenie algorytmów w tym zakresie daje wgląd w mechanizm percepcji w ogóle. Budowany przez całe życie, przez całe społeczności i kultury zasób znaczeń wyrazów twarzy do kod nieodzowny w budowaniu relacji. Nosi pozory uniwersalności, jednak traktowany zanadto ściśle może prowadzić do przykrych i groźnych nieporozumień. Międzyosobowych, międzynarodowych i międzygatunkowych.

Wchodzenie w świat, poruszanie się w nim zasadza się na tworzeniu całości z coraz większej liczby różnorodnych elementów, z jednoczesnym zachowaniem płynnych granic między nimi. Na początku jest chaos, stopniowo ujawniający różne potencjały organizacji i celowości. Jako organizmy jesteśmy względnymi, lokalnymi, ledwie stabilnymi zrębami porządku w chaosie. Pozornymi całościami udającymi spójność przed samymi sobą i sobą nawzajem, kontynuującymi różne linie skuteczności w osiąganiu czasem bardziej, czasem mniej zbieżnych celów. Twarz to maska ukazująca pozór ładu w aktualnej kondycji, jak i wcześniejszej historii zdarzeń składającej się na tzw. osobę. Cały ciąg kolejnych kroków obejmujących życie jednostki, jak i jej przodków, wcześniejszych gatunków, aż do proto-bakterii w praoceanie kilka miliardów okrążeń Ziemi wokół Słońca temu wieńczy twarz – sumująca te kroki, ogniskująca ich rezultat w danej chwili, oraz dająca podstawy do budowania prognoz co do kroków dalszych. Atrakcyjność twarzy, przejawiająca się regularnością jej rysów to świadectwo dobrej organizacji, wydajności i skuteczności w historii i dającej się przewidzieć przyszłości owej twarzy posiadacza.

Pierwsze chwile na balu to natłok dźwięków, kolorów i zapachów. Pierwsza czynność to ruch. Dziewczyna-Maszyna brnie przed siebie, bez celu, na wszelki wypadek się uśmiechając. Pierwsza twarz jaką wyławia z ogółu to twarz Króla. Blada, obojętna, ale złowieszczo znacząca. Twarz druga należy do Arrhodesa. Tajemnicza, pociągająca, coś obiecująca. W przeciwieństwie do Króla, Arrhodes odwzajemnia zainteresowanie. Oczy spotykają się, twarze kierują się ku sobie. Uśmiech-przynęta działa. Ku obustronnej zgubie.

Syrena jednak nie na żywo, póki co, tylko w rejestracji i transmisji za tydzień. A Drach z Koryfeuszem – miło.

Gratulacje dla Prezydenta-elekta.