Harmonia
Planet do wyboru nie brakuje. Nawet w pobliżu naszego, tak zwanego Słońca kręcą się setki obiektów posiadających wiele cech wspólnych z tymi, które nazywamy planetami. Bo nie ma żadnych jednoznacznie obiektywnych kryteriów decydujących o tym, czy coś planetą jest, czy jeszcze albo już nie. Niekoniecznie musi świadczyć o tym ani orbita, ani kształt, ani budowa, ani wielkość. W ogóle nic nie decyduje o tym, czy coś jest czy nie jest planetą, poza decyzją człowieka. A historia pojęcia planety jest pełna zwrotów, wahań i sporów. Decyzje bywały podejmowane, anulowane i podejmowane ponownie. Jeśli komuś się wydaje, że Merkury, Wenus, Ziemia i tak dalej to jest odwieczny kanon, jeden z fundamentów świata, który należało odkryć, jak prawo natury, grubo się myli. Podobnie jak w temacie praw natury zresztą. Wiara w niezachwiane, wiecznotrwałe fundamenty rzeczy rodzi wiele problemów. Tworzy iluzje i wyposaża w zakorzenione w tych iluzjach argumenty. Daje fałszywe poczucie racji, co bywa śmieszne i bywa odrażające.
Historia astronomii i historia teorii muzyki są ze sobą ciekawie powiązane. Z jakiegoś powodu porządek niebieski bywał często traktowany jako analogiczny do porządku dźwięków. Harmonia mundi itp. Coś jest na rzeczy. Analogie są piętrowe i dotyczą również pozornych racji. Jeszcze jedną z cennych lekcji jakie wyniosłem z pizzerii była lekcja harmonii. Choć zrozumiałem ją dopiero dużo później, właściwie przed chwilą, na samym końcu cyklu tzw. stopni i tytułów naukowych. Otóż harmonia nie jest zestawem praw, tylko praktyk. Właściwie nawyków. Powtarzanych miliony razy, zależnych od indywidualnych upodobań i miliony razy modyfikowanych sposobów śpiewu i gry. Związanych ściśle z fizjologią i morfologią. Krtani i instrumentów – pojedynczych oraz zebranych w różne grupy. Krótko mówiąc, historia harmonii to historia efektywnych gestów, a nie abstrakcyjnego układu linii wyrysowanych na fantomowym firmamencie. Był to w mojej głowie przewrót na miarę einsteinowskiego.
Szukam planet posiadających wyraziste cechy. Buduję pomosty między tymi cechami, a tym co mógłbym uznać za elementy charakterystyczne w moich wcześniejszych utworach. W moich praktykach i nawykach. Potraktowanych najprościej jak to możliwe.