Dziwna sprawa. Wiele, coraz więcej wskazuje na to, że świat jest pusty. Nie prawie pusty. Nie pusty w tym sensie, że zarówno kosmos jak i atom to w większości pusta przestrzeń i temu podobne, przestarzałe nieporozumienia. Nie pusty również w jakichś wydumanych, za przeproszeniem duchowych kategoriach. Pusty dosłownie. Nic tu nie ma. Ani tu, ani tam, ani nigdzie. Co jednak nie znaczy, że nic się nie dzieje. Wręcz odwrotnie. Nic nie istnieje, wszystko się dzieje.

 

Ale to nie pustka jest dziwna. Jest, jak jest, co w tym dziwnego. Dziwne jest uporczywe, niezbywalne złudzenie, że można kogoś spotkać, że można kogoś dotknąć i wtedy dopiero wszystko się ułoży, i wtedy dopiero wszystko będzie dobrze. 

 

Nasłuch na błędnych falach.