Brzeg
Tydzień przespałem z gorączką o niejasnej genezie. Śniły mi się różne rzeczy. Również dźwięki. Przyśniło mi się, że ktoś pyta mnie napastliwie, dlaczego ciągle grzebię w nieokreślonych wysokościach, jak gówniarz w piaskownicy. Wykrzykiwał agresywnie retoryczne pytania w rodzaju: ile jeszcze, czy jestem aż tak durny, czy naprawdę nic nie rozumiem itp. Było mi bardzo głupio. Rzeczywiście czułem się znowu jak gówniarz w piaskownicy. Mały dureń, który nic nie rozumie i który powinien się wstydzić. Patrzyłem w swoje żałosne buty na brudnym piasku. Powstrzymywałem się od płaczu, bo to byłoby już najgorsze. Udawało mi się, ale schodziła na to cała moja energia, cała siła życiowa i cała wyobraźnia.
Gorączka mija a ja leżę jak rozbitek na brzegu. Piasek jest czysty, ale za nim las jakiś wrogi. Na razie cisza. Na razie siedzę w miejscu i czekam.