Lot
Świat przeoczył moją teorię ewolucji. Brak reakcji. Banda durniów. Ale nie jestem pierwszy. Jestem w dobrym towarzystwie. Jeszcze zobaczymy.
Tymczasem lecę. Prędko, prawie bez oporu. Jak foton w przestrzeni. Jak sygnał radiowy. Występują tylko chwilowe zakłócenia. Jakieś nieznaczne aberracje. Widzę coraz wyraźniej cel. Mam go w zasięgu.
Nie powiem, że nie jestem zmęczony. Popłakuję czasem skrycie. Ale to niczyja sprawa.
Jeszcze zobaczycie.