Przestrzeń
Niełatwo jest napisać utwór prosty. Podejrzanie trudno, nawet. Odkrywam tu nowy wymiar oporu materii. Niby nut do postawienia jest mniej, całe dziesiątki tysięcy mniej niż mam do postawienia zazwyczaj, ale nagle przed każdą się waham a każde kolejnych kilka kwestionuję. Jeśliby pisanie miało być wspinaczką, od niskich skał po góry wysokie, to tu chyba byłbym na ściance sztucznej, projektując trasy. Wkręcając i wykręcając chwyty, wyobrażając sobie, że jestem trochę mniejszy i trochę słabszy, unikając łatwego złudzenia, że głupszy.
Niemniej po każdych kilkudziesięciu ostatecznie postawionych nutach kolejna część jest gotowa i części przybywa. Raczej nie uda mi się zrealizować pierwszego założenia o liniowym progresie stopnia trudności, od klasy pierwszej wzwyż. To by wymagało doświadczenia pedagogicznego z instrumentem, jak widzę teraz wyraźnie. Przypomniało mi się przy tej okazji, że kiedyś przez chwilę próbowałem udzielać prywatnych lekcji gitary. Mój jedyny uczeń prędko zrezygnował, ku własnemu pożytkowi a mojej uldze.
Przypomniało mi się również, jak mając lat najwyżej dziesięć grałem w grę komputerową będącą czymś na kształt gwiezdnych wojen. Było się pilotem kosmicznego pojazdu z zadaniem ustrzelenia innych. Strzelanie interesowało mnie krótko. Pojazd kierowałem w pustą przestrzeń chcąc dotrzeć do innych planet. Nigdy mi się nie udało. Game over.