Przyśnił mi się wielki, czarny pies. Miał oczy, jak to się mówi, jak spodki. Albo jak Bazyliszek. Był dużo większy niż jakikolwiek realny pies. Miał w sobie też coś z kota. Podszedł do mnie i położył mi łeb na ramieniu. Był groźny i niebezpieczny, ale nie dla mnie. Mnie za coś przepraszał. Żałował czegoś, a ja wiedziałem, że będę musiał go za to coś ukarać, chyba zabić.

W tym tygodniu pracowałem nad wstępem. Rzecz o władzy. Pojedynczego człowieka nad pojedynczym człowiekiem. Bez sankcji i użycia siły. Z upokorzeniem jako naczelnym narzędziem i celem. Dyskutowałem ze Szczepanem, nadwyrężając być może jego cierpliwość, o różnych wariantach. O ewentualnym osłabieniu zawartego w tekście cytatu z Szekspira, o możliwym dodaniu odwróconej perspektywy i poszerzeniu interpretacji, o dopowiedzeniu obecnej tu w moim odczuciu metafory żywiołu - ognia. Wszystko to jest mi potrzebne jako pomosty między trzema częściami całej trylogii: Pokora-Syrena-Drach. Te pomosty – wspólne mianowniki są dla mnie faktem, ale wyobrażam sobie różne możliwości ich podkreślenia lub niedopowiedzenia. Niedopowiedzenie jest zasadniczo lepsze, ale można, uważam, zgrabnie balansować w szarej strefie przy jego granicy. Szczepan jest otwarty, ale zdecydowanie nie jest mu wszystko jedno, a ja też nie jestem absolutnie pewien wszystkich swoich pomysłów.

Niemniej praca postępuje, nie tylko nad tekstem, przybywa też muzyki. Zawiązują się pewne wątki i ogólne zasady. W Drachu była cykliczność, w Syrenie lustrzana symetria, tu będzie element powtarzalności i symetria zaburzona. Częściowa asymetria. Jest ona zawarta w wyjściowym motywie, będącym cytatem.

Oprócz sopranu i barytonu oraz oczywiście smyczków, tym razem będzie akordeon. Pretendent do miana szlachcica wśród instrumentów. Wręcz – w skali mikro – król instrumentów, tylko za takiego raczej nie uznany. Szlachetny chłop.

Tomasz Konieczny przysłał mi robocze nagranie Spojrzenia – z cyklu niedawnych trzech pieśni do słów Baczyńskiego. Bardzo mi się podoba.